TRYB JASNY/CIEMNY

Poznajcie mojego Tatę!


Dziś Dzień Ojca, więc najlepszy moment na to, aby pochwalić się swoim Tatą ;) Po pierwsze, chciałabym złożyć mojemu Tacie najlepsiejsze życzenia z powodu tego cudownego święta, które ma przyjemność świętować już od 27 lat. Po drugie, chciałabym poinformować Was, że to właśnie po Tacie odziedziczyłam siarczysto-ironiczne poczucie czarnego humoru, które owinęłam płachtą różowego papieru do pakowania prezentów.





Preludium





Zastanawiałam się o czym Wam tu napisać, a mogłabym naprawdę wiele. Ale myślę sobie, że dobrze by było gdyby chociaż ktoś w tej rodzinie miał jakieś minimalne granice i nie przeprowadzał wszystkich po ścieżkach swoich wspomnień. :D





Dlatego opowiem Wam o tym, czego nauczył mnie mój Tata. A Tata się być może dowie, bo być może nie o wszystkim wie...





Milion lekcji w punktach





#Zawsze upewnij się, że ryba jest świeża.





Żartuję. Tego nie nauczył mnie Tata, lecz eksperymentalna kuchnia mojej babci :D





#1 Nie idź na skróty.





Zawsze jak miałam jakieś pytanie dotyczące świata, to szłam z tym pytaniem do Taty. Tata natomiast robił coś, co mnie baaaardzo irytowało. Odsyłał mnie do książek i do źródeł. Dzisiaj myślę, że to było bardzo #montessori (a raczej #wojtessori) i dzięki temu nie miałam problemów z poruszaniem się po podręcznikach, czy katalogach bibliotecznych. I za każdym razem dziwiłam się, gdy odkrywałam w swoim otoczeniu osoby, które jednak mają z tym problem.





#2 Nie rezygnuj.





Mój Tata nauczył mnie tego, żeby nie rezygnować. Nawet w tych chwilach kiedy nie jestem do końca pewna swoich umiejętności, czy kompetencji (a jest tak w sumie przez cały czas, bo ciągle mam wrażenie, że mogę lepiej, bardziej).





#3 Przeszkody są i będą.





Tata mi nie ułatwiał różnych rzeczy, ale zawsze uczył mnie tego, bym ułatwiała je sobie sama. Taki nieustanny #problemsolving. Różnie odbierałam to kiedyś, ale dzisiaj myślę, że to mnie przygotowało na trudności w życiu, których mam więcej niż inni, ale wciąż mniej niż niektórzy.





#4 Szanuj się.





To był taki bardzo pozytywny tekst, który wielokrotnie słyszałam od Taty. I wiecie, rzeczywiście mam silne poczucie własnej kobiecości i naprawdę nie muszę chodzić w marszach z wielką pluszową waginą, żeby ktoś mi uwierzył, że jestem kobietą i mam swoje prawa.





#5 Rób swoje.





Mówił Tata. Robię, jeszcze nie wiem czy dobrze, czy źle, bo przyjdzie czas na rozliczenia, a na razie wciąż na nie za wcześnie. A z tym, z kolei wiąże się punkt poniższy...





#6 Módl się i pracuj





Jak Was drażnią katoklimaty, to przejdźcie do kolejnego punktu. Pamiętacie jeszcze mój dawny wpis słowa na ten rok? Praca i rozeznanie. Tym razem postanowiłam powierzyć swoje sprawy Bogu. Bardzo często Tata mi powtarza, że warto tak robić. Ale jakoś dopiero niedawno zaczęło to do mnie trafiać o co w tym naprawdę chodzi. I myślę sobie do Boga: "Daj mi spróbować zrobić to, co chcę zrobić (jeśli to może nieść jakieś dobro) i prowadź mnie w tym, ale jak mi się nie uda, to daj mi siłę, żebym wzięła to na klatę". Bo nawet jeśli Bóg niektóre drzwi zamyka, to zawsze otwiera inne. Po coś mamy Hioba i jego przykład, człowiek dużo może, bo jest stworzony na obraz Boży. I niech mnie zlinczują wszyscy, którzy mają z tym problem. I don't care. :D





#7 Cokolwiek robisz, przygotuj się.





Stosowałam to zalecenie w szkole i na studiach, i stosuję je nadal. Stosowałam je podczas swoich wystąpień, czy przed rozmowami o pracę, a także przed wyjazdem na porodówkę. I ogólnie super jest być przygotowanym, choć jeśli chodzi o poród to akurat jest trochę inna sprawa. Bo nawet jak jesteś super przygotowana to potem enjoy the ból. Na szczęście żyjemy w czasach gazu rozweselającego. We wszystkich innych sytuacjach, przygotowanie to właściwie 3/4 pracy.





#8 Nie nakręcaj się i szanuj swoją wrażliwość.





Tata zawsze uczył mnie szacunku do własnej wrażliwości, choćby mówiąc mi, że nie powinnam infekować swojej głowy negatywnymi książkami i opowieściami, skoro wiadomo, że mam wyobraźnię, która nie lubi odpoczywać. To całkiem logiczne, ale do dzisiaj miewam z tym problemy.





#9 Nie ma takiej sytuacji, w której nie można by było się zaśmiać.





Ja i Tata w sytuacjach wymagających powagi to połączenie poniekąd fatalne. Zawsze któreś z nas rzuci żarcik i potem jest już tylko gorzej. Jeden śmiech napędza drugi, a w kolejnym etapie ja udaję, że kaszlę, aby nikt nie kapnął się, że śmieję się gdy nie wypada. A Tata próbuje na mnie nie patrzeć, ale i tak myśli o mnie śmiejącej się i to go nakręca do dalszego śmiechu. Dla mnie osobiście jest to bardziej normalne, niż poważne stanie w rzędzie jak stado gołębi, które gruchają i przytakują zawsze i na wszystko.





#10 Przetwarzaj, nie powtarzaj





Mój Tata zawsze potrafił odróżnić to, co powtarzam po kimś, od tego, co myślę i mówię od siebie. Pamiętam, że jak byłam mała zdarzało mi się powtarzać coś, co mówili dorośli, ale nie było to moje własne zdanie. Bardziej takie klepanie, które brzmiało dobrze. Tata mnie tego oduczył, zawsze powtarzając, że mam myśleć po swojemu. Że mam przetwarzać, a nie powtarzać.





I to oczywiście nie wszystko...





Ale to jedne z najważniejszych rzeczy, jakich nauczył mnie Tata. A najbardziej zaskoczony tym wpisem będzie właśnie on. Bo wiecie... Mój Tata bloguje, pisze książki i mówiłam mu, że chcę opublikować wpis o jego książkach, zalinkować do bloga itd. I... zrobię to, ale nie dzisiaj, tylko jutro. ;)





Podsumowując...





Kocham Cię Tato, dziękuję za wszystkie lekcje i bardzo się cieszę, że jesteś moim Tatą <3 W kluczowych momentach zawsze wiedziałeś kiedy uratować mnie z opresji, a nawet uchronić przede mną samą. A teraz cieszy mnie też to, że taki z Ciebie fajny dziadek dla Pierniczka <3

































Wybrane dla Ciebie