TRYB JASNY/CIEMNY

Moja chorobowa rutyna

Na Instagramie zagłosowaliście na wpisy typu "moja rutyna", więc postanowiłam połączyć Wasze potrzeby z moimi celami. Jak widzicie rozkręcam dział "Self Care", chciałabym w tym miesiącu napisać przynajmniej 5 wpisów z tej kategorii, dlatego... Zacznę od rutyny chorobowej <3 Nie martwcie się, bardziej codzienne rutyny też pojawią się na blogu.

Oczywiście pomijam tutaj wszystkie czynności związane z opieką nad dzieckiem. Musicie wiedzieć, że chociaż piszę Wam o różnych rzeczach, którymi się zajmuję - to przede wszystkim jestem mamą małego poszukiwacza przygód i muszę być elastyczna, bo to jego potrzeby wyznaczają w tej chwili kolejność moich działań :) Ale dzięki temu, że mam jakiś swój plan, różne rutyny, udaje mi się to wszystko godzić - dziecko szczęśliwe i mama też ;)


Kiedy coś mnie bierze...

Mam serię czynności, które wykonuję kiedy tylko czuję, że zbliża się przeziębienie. Kiedyś brałam leki typu gripex, fervex itd. Pożegnałam się z nimi po tym, jak spowodowały, że moje głupie przeziębienie przeciągnęło się na miesiąc... Wybieram matkę naturę.Witamina C z kapusty, 1 miarka 3 razy dziennie.

Witamina C z kapusty

Kiedy tylko czuję, że coś się zadziewa biorę zwiększoną dawkę witaminy C. Przyjmuję witaminę C z kapusty firmy Skarby Gai (nie jest to spis sponsorowany, nie współpracuję z tą firmą, ale gdyby chcieli, to bardzo chętnie bym się podjęła takiej współpracy). O ile mi dobrze wiadomo, nie da się przedawkować czystej witaminy C. Kiedy jest jej za dużo, po prostu jest wydalana z organizmu. Mówiąc wprost, jeśli weźmiecie ją trzy razy dziennie, możecie spodziewać się... przeczyszczenia. :D

Dla mnie najważniejsze jest jednak to, że wiele razy nie rozchorowałam się, właśnie dzięki temu, że brałam witaminę bardzo często. Zdarzyło mi się już pić ją z samą wodą, ale także z herbatą lipową z miodem, z czarną herbatą i wodą z miodem. Inni wokół mnie chorowali, a ja nie, właśnie dzięki tej witaminie. Sprawdziła się super kiedy byłam w ciąży. Brałam ją z zalecenia lekarza ;)

Woda utleniona w uszy

Brzmi dziwnie. Zaraz pomyślicie, że jakaś wiedźma zielarka tu ze mnie wychodzi. Cóż, może nazwisko panieńskie zobowiązuje (byłam Zielińską). Ale tak na serio, usłyszałam o tym sposobie już dawno temu... I sprawdza się u mnie w połączeniu z resztą metod. Generalnie mówi się o tym, żeby wcisnąć sobie do ucha 5 kropel wody utlenionej, mnie się zdarza lać cały strumień :D

Jest to dziwne uczucie na początku, ale generalnie jest spoko i do zniesienia. Warto poczekać aż wyszczypie wszystkie bakterie, bo wiele rzeczy po prostu zaczyna się od ucha. Kiedy powiedziałam teściowej, że wciskam sobie wodę utlenioną do ucha, spojrzała na mnie z lekkim niepokojem. Ona także jest kobietą obstawiającą za naturalnymi metodami, ale chyba tym uchem przekroczyłyśmy jakąś granicę :D

A myślcie sobie, co chcecie. Niezależnie od tego, czy będziecie w Team Monika, czy w Team Teściowa, u mnie to po prostu działa, więc ja sobie będę dalej wciskać, a Wy róbcie jak uważacie :D

Miód, cytryna i imbir

Kiedy tylko ktoś w naszym bliskim otoczeniu jest chory, aplikujemy sobie z Mężem tę miksturę. Nie smakuje cudownie, ale na pewno jest cudotwórcza i porządnie rozgrzewa. Nie możecie jej zalewać zupełnie gorącą wodą żeby składniki nie straciły swoich wartości.

Aby przyrządzić tę miksturę wystarczy wycisnąć sok z 1 całej cytryny, dodać 3 łyżki miodu i łyżkę imbiru, następnie zalać wodą. Całość najlepiej wypić na raz i położyć się szybko do łóżka żeby porządnie rozgrzało.

Imbir też sprawdza się świetnie w bólach gardła, wystarczy odkroić kawałek i pogryźć. Jeżeli nie robiłyście tak wcześniej to weźcie najpierw mały kawałek, żeby sprawdzić, czy jesteście w stanie to wytrzymać ;) Piecze, ale to dobrze - znaczy, że działa.

Zioła szwedzkie

Pisałam już o nich i będę powtarzać jak mantrę. Zioła Szwedzkie Marii Treben - pokochałam! Teraz nie wyobrażam sobie mojego domu bez nich. Naprawdę działają na tak wiele dolegliwości, że to się aż w głowie nie mieści. Kiedy poczułam bardzo ostry ból gardła, na który nie pomagały mi nawet najsilniejsze leki, wzięłam sobie 1 łyżkę ziół szwedzkich rozpuszczoną w szklance przegotowanej wody. Na drugi dzień... Nie było śladu po bólu.

Serio! Musicie wypróbować. Ważne jest jednak, żeby to były zioła samorobne. Te dostępne w aptece różnią się składem i nie mają takiego działania - wiem, sprawdziłam to na sobie. Ja akurat nie robię ziół szwedzkich, moja mama nam je zrobiła. Ona zresztą jako pierwsza odkryła jak cudotwórcze jest ich działanie.

Będą dobre też dla żołądkowców. Pomińmy na chwilę to, że kobiety to jednorożce i czynności fizjologiczne ich nie dotyczą. Jeżeli nie odbija Wam się po jedzeniu, to jest prawdopodobne, że coś Wam nie trybi w żołądku. I to nie jest dobrze. Żeby zrzucić urok jednorożca i naprawić kwestię odbijania przyda Wam się mieszanka ziół szwedzkich wypijana codziennie wieczorem, w ten sam sposób, który u mnie sprawdza się na gardło. O innych zastosowaniach ziół pisałam w poprzednim wpisie, zerknijcie sobie tutaj.

Pamiętajcie jednak, że nie jest to dobre rozwiązanie, jeżeli jesteście w ciąży, ponieważ zioła szwedzkie są robione na bazie alkoholu - a jest on szkodliwy dla układu nerwowego dziecka. Nie jest to żadna nowość, ale wciąż niektóre środowiska uważają, że picie w ciąży jest OK. Mam nadzieję, że to się zmieni.

Naturalny antybiotyk

Zrobiłam go sobie parę dni temu i powiem Wam, że jest zabójczy. Bardzo długo się wzbraniałam, ale w końcu czego się nie robi, żeby nie zarazić dziecka. Zawiera czosnek, więc mój oddech to pewnie jakiś wyziew atomowy w tej chwili... Dobrze, że sama tego nie czuję, bo chyba bym padła :D

Jak go zrobić? 2 łyżki miodu, 1 ząbek posiekanego czosnku, sok z połowy cytryny, 2 łyżki kurkumy, 2 łyżki pieprzu cayenne, można dodać jeszcze imbir wedle uznania. Całość zamieszać i podjadać kilka razy dziennie. Nie tylko wykurzycie chorobę, ale również wszystkie wampiry w okolicy :D

Lipa i rumianek

Te dwie herbatki są absolutnie świetne na przeziębienia. Lipa cudownie rozgrzeje, a rumianek wykurzy każdą infekcję. Ja piję lipę hektolitrami w czasie przeziębienia, bo uważam, że trzeba wypocić choróbsko. Ciepła piżamka, koc, i śpimy! Aż wypocimy ;)

Woda, woda, woda

Generalnie piję bardzo dużo, ale podczas choroby piję jeszcze więcej. Jest to jeden ze sposobów na pozbycie się toksyn z organizmu. Poza tym organizm bardzo szybko się odwadnia kiedy walczy z chorobą i pamiętajcie, że moment, w którym chce nam się pić, oznacza, że już się trochę zaniedbaliśmy w kwestii nawodnienia ;)

A jakie są Wasze rutyny chorobowe?


Wybrane dla Ciebie