TRYB JASNY/CIEMNY

Na kolanie, w huraganie

Nie wiem czy wylewać tutaj gorzkie żale, ale może mi to pomoże. Może przynajmniej trochę z siebie zrzucę. Jak wiecie staram się nie rozprzestrzeniać negatywności w świecie, ale z drugiej strony czasem trzeba coś zrzucić z serca, żeby się spiąć i iść dalej, nie oglądając na to, co zrzucone. Zatem zrobię sobie kawę... I do Was wracam.


O tym, co mnie drażni

Jakiś czas temu rozpoczęłam pewną pracę, a raczej współpracę. Współpracę, bo jednak bardziej jest to zajęcie dorywcze. Wpisujące się w temat moich głównych zainteresowań. Pisanie tekstów. Co dokładnie? Jak się pewnie domyślacie szczegóły powinnam i muszę zachować dla siebie, ale będzie teraz trochę o urokach pracy zdalnej. Z tym jest różnie... Są lepsze i gorsze oferty, oraz takie, których dla własnego dobra lepiej nie widzieć.



Ale najbardziej drażni mnie to, gdy druga strona deklaruje chęć współpracy z Tobą, jara się tak, jakby nie wiadomo jak bardzo było to dla niej ważne. Ty generalnie cieszysz się, bo jest to coś, co lubisz i sprawia Ci to przyjemność. Wysyłasz, to co masz do wysłania i cisza. W następstwie dostajesz jedno zapewnienie, że doczekasz się komentarza a potem cisza. Zbliża się czas rozliczenia, koniec miesiąca. Ty masz jeszcze jedną rzecz do zrobienia, ale nie możesz jej wykonać, bo nie masz wytycznych. I cisza, brak kontaktu. Ty się zastanawiasz, czy dalej masz tę pracę i czy zobaczysz pieniądze, za to, co już wykonane.

Nie polecam, naprawdę i nie życzę Wam tego uczucia stopniowego opadania entuzjazmu i niepewności w związku z finansami. Ale to trochę jest wpisane w bycie freelancerem. Tak zupełnie nie da się tego uniknąć. Choć rzeczywiście, gdy stoją przed tobą realne problemy do rozwiązania, to faktycznie psychika może ucierpieć, gdy takich sytuacji jest dużo, a jedyne czego tak naprawdę potrzebujesz to zwykła ludzka uczciwość.

Ale też nie ma co przejmować się zbyt długo

Wciąż wydaje mi się, że chęć robienia tego, co chce się robić i świadomość tego, co potrafi się robić dobrze, to już dużo. I tak jak ze wszystkim, trzeba trafić na kogoś, kto będzie szanował twoją pracę. Mam kilka pracodawców/zleceniodawców (także dotyczy to zdalnej pracy), których wspominam bardzo dobrze, więc nie mówię, że praca zdalna to tylko smęty i szarości, choć niewątpliwie jest to ciężki kawałek chleba i nie dla każdego.

Podobno słońce też przychodzi, choć czasem nie wiadomo kiedy

Przede mną nowy challenge. Na razie nie wiem, czy coś z tego wyjdzie... Okaże się. Wydaje się, że tak. Ale w poprzednim wypadku też mi się wydawało, że sytuacja rozwija się jakoś pozytywnie, a tym razem? Zobaczymy. Zapał do pracy mam i tego będę się trzymała ale... 

Niezależnie od sytuacji i różnych wyższych konieczności, szanujmy się.

Tego sobie i Wam życzę :) 

Trzymajcie się ciepło i przytulnie <3

Wybrane dla Ciebie