TRYB JASNY/CIEMNY

Edukacja domowa PRZEDSZKOLAKA 📚 Jak to wygląda w praktyce?

To, co najbardziej lubię w edukacji domowej to możliwość dopasowania się... do dziecka. I tak jak większość rodziców ED słucham co jakiś czas ballady o tym, że to dziecko powinno się dopasować do rodzica, a nawet czasem pada słynne: dzieci i ryby...


Gdyby ryby mogły mówić, to by Ci powiedziały...

... gdzie sobie możesz wsadzić takie teksty. I miałyby rację. Rodzic w edukacji domowej nie przestaje być rodzicem. A edukacja domowa to nie jest synonim samowolki, w której sufit jest na podłodze a podłoga na suficie... ale jak to zwykle bywa, jeśli ktoś nie zna tematu i nawet go nie dotknął, będzie dokonywał uproszczeń. Niezależnie od wszystkiego. ALE... Ty nie musisz tego słuchać! Nie musisz też brać się za bary z całym światem i wygłaszać prawd objawionych ludziom, którzy mają swoje prawdy objawione.

Miej wylane, a będzie Ci dane... To nie jest oklepany frazes. To zdanie zawiera w sobie bardzo głęboki sens gwarantujący spokój i pogodę ducha, niezależnie od tego, kto pieje do Ciebie o mądrościach własnych, nieraz bardzo ciasnych.

Edukacja domowa przedszkolaka — jak to wygląda u mnie w domu?

W pierwszym rzędzie zawsze padają pytania o pracę. Ja pracuję, mój Mąż też pracuje i edukujemy domowo. To wymaga planu, najlepiej ramowego — bo wszystkie inne (przynajmniej u nas w domu) rozjeżdżają się z powodów różnych kwadratowych i podłużnych. Czy jest to możliwe, kiedy ma się pracę? Tak, jest to możliwe. Zawsze, kiedy ktoś zadaje mi to pytanie, przypomina mi się pewna mama singielka, która pracuje na pełnym etacie, a równocześnie edukuje domowo swojego syna. Można? Można. 

Co oczywiście nie jest synonimem tego, że jest to proste i wcale niemęczące. Nie jest proste, jest męczące, wymaga zaangażowania i dobrej organizacji czasu — ale przynosi ogrom satysfakcji i wspiera budowanie więzi w rodzinie. U nas w domu istnieje rytuał nauki po śniadaniu, ale zmienialiśmy go, kiedy nasz Syn miał takie okresy, że lepiej skupiał się, ucząc się po obiedzie.

Czy edukacja domowa jest dla każdego?

Nie. Każdy, kto chce, jest w stanie dać sobie radę, ale nie powiedziałabym, że jest to rozwiązanie dla każdego. Myślę, że byłoby źle zmuszać dziecko, które nie czuje się dobrze w edukacji domowej, do tego, żeby tak właśnie edukacja wyglądała. I z drugiej strony, źle jest zmuszać siebie do edukacji domowej, jeżeli tego nie czujesz.

To ma być rozwiązanie, które jest DLA WAS, a nie przeciwko Wam. Jeśli edukacja domowa zaczyna rozbijać Twoją rodzinę i więzi, to wycofaj się z niej i nie próbuj na siłę. Sami sobie również dajemy tę furtkę, jeśli w którymś momencie okaże się, że edukacja domowa przynosi nam więcej strat (również emocjonalnych) niż korzyści, wycofujemy się i idziemy w kierunku stacjonarnej szkoły.

Potrzeby dziecka zmieniają się... 

Truizm. I właśnie dlatego edukację należy do nich dostosowywać. Uczymy się wszystkiego, czego wymaga od nas program nauczania, a do tego... Poszerzamy wiedzę o treści, które po prostu dziecko interesują i nie wyczerpują się w programie. I tak jak zmienia się dziecko, zmieniają się jego potrzeby — dostosowujemy DO NICH materiały dydaktyczne, sposób nauczania i rytm naszego dnia.

Przedszkolak ma swoje zdanie...

To jest ukryta prawda, której nie czują jeszcze rodzice młodszych dzieci. Ale... To zdanie też warto respektować. Dziecko bardzo często samo daje do siebie instrukcję obsługi, pod warunkiem że umiesz słuchać, a nie tylko robić wykłady. Słuchając, jesteś w stanie lepiej i bardziej dostosowywać naukę do potrzeb, możliwości — nie odbierając ciekawości procesowi zdobywania wiedzy. 

Czy nauka zawsze będzie wyglądać tak samo?

Nie. Czy zawsze będzie szła tak samo? Nie. I możesz mi wierzyć, że to zależy nie tylko od predyspozycji Twojego dziecka, ale również od tego, czy się wyspało, czy się nie wyspało, czy Ty się wyspałeś/łaś, czy się nie wyspałeś/łaś. I tak... Nawet wpływy księżyca i pory roku mają tutaj zasadnicze znaczenie, podobnie jak pogoda, pora dnia i poziom zaspokojenia wszystkich możliwych potrzeb.

Czy warto dawać sobie i dziecku też trochę luzu i wytchnienia w tym wszystkim? No raczej, bo w edukacji domowej — możemy. I da się to zrobić bez szkody dla edukacji. 

Trzymaj się zdrowo. 🍀
Cześć! 

Psssyt! Jeśli spodobał Ci się ten tekst, możesz docenić autorkę, stawiając jej napój bogów (zielony przycisk👇). Powiem Ci w tajemnicy, że ona naprawdę lubi kawę. Lubi też jak skrzynka zapełnia się ofertami współpracy: kontakt@monikapawelec.pl. 😉 Pracując z nią, wspierasz jej nieoczywistą codzienność ze stwardnieniem rozsianym. 

Wybrane dla Ciebie