TRYB JASNY/CIEMNY

💡Co NIE JEST językiem korzyści? 👀 MIŚ Z KRUPÓWEK i inne przygody 😵‍💫

Język korzyści może być misiem z Krupówek, jeśli nie wiesz, na czym polega jego moc. Ktoś przyjdzie, zrobi sobie zdjęcie i pójdzie. Upewnij się, że wiesz, czym jest język korzyści i co najważniejsze... Dowiedz się, CZYM NIE JEST.


Język korzyści — czyli co?

Chociaż na ten temat pisałam już wiele razy, jest to niewątpliwie studnia bez dna. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu. Żyjemy w zmiennej rzeczywistości. Język korzyści sprzed 30 lat nie jest już aktualny. Ludzie się zmieniają, zmieniają się trendy. Heraklit wiedział, co mówi, twierdząc, że nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki. A przypominam, że w Efezie nie wiedzieli co to social media. 

Język korzyści staje się misiem z Krupówek wtedy, kiedy myślisz, że to słowa, które nic nie znaczą, ALE dobrze brzmią. Wizja, wzmocnienie, integracja, odpowiednie frazy... Tak, to jest ważne! Ale jeśli nie stoi za tym ŻADNA PRAWDA, będzie to bańka mydlana, która szybko pęknie. Prawdziwy język korzyści to ten, który sprawi, że Twoi odbiorcy poczują się wzmocnieni. Dostaną coś, co od razu będą mogli włączyć w życie. W prawdziwym języku korzyści bierzesz ODPOWIEDZIALNOŚĆ za swoje słowa. Niemodna cecha, ale wierz mi, ma lepsze branie niż wybujałe epitety. 


Napisane, aby zrobić wrażenie... Czy warto?

Są takie teksty, które zostały napisane po to, ABY ZROBIĆ WRAŻENIE. Rzeczywiście robią i nie zawsze pozytywne. Odbiorcy przeważnie czują, kiedy ktoś wodzi ich za nos, a kiedy za tekstem stoi jakaś szczerość, pozytywna wartość.

Niektórzy, aby wypromować siebie na ekspertów, będą używali specjalistycznego słownictwa, napompowanego wzniosłością i gęstym ego, które nie mieści się nawet w Internecie. Nie mówię tu o stylach wypowiedzi, ale o pewnym sposobie komunikacji, który czasem daje o sobie znać w social mediach. Wtedy, kiedy masz wrażenie, że autor siedzi w pałacyku na górce i pisze do Ciebie, siedząc na złotej poduszce. Korzystne rozwiązanie jest zupełnie odwrotne. Ekspert to ta osoba, która o rzeczach trudnych potrafi mówić w prosty sposób, który dociera do innych i poszerza ich wiedzę. Nie każdy to potrafi i to też jest w porządku — od tego są copywriterzy. 

Odpowiedzialność to słowo klucz

Nie wiem, co robię, ale będę udawał, że wiem — to nie jest język korzyści, a strzał we własne kolano. Tak samo, jak: gruszki na wierzbie, puste obietnice i pieśni pochwalne o własnej wielkości. Nikogo nie obchodzi, jakie masz certyfikaty i czyją rękę ściskałeś, dopóki nie pokażesz, że Twój profesjonalizm jest budowany na umiejętnościach. A uwierz mi, umiejętności widać w publikacjach. Także między słowami.

Jeśli zapominasz, że po drugiej stronie siedzi istota ludzka i skupiasz się tylko na wpasowaniu się w algorytm, niezależnie od tego, czy będzie to mądre, czy głupie, to długofalowe korzyści ominą Cię szerokim łukiem. Uwaga, absolutnie nie spycham w nicość poczucia humoru. To też jest wartość, którą można i dobrze jest pozytywnie wykorzystywać. 

Kiedy można coś napisać prościej, napisz to prościej

Ale nie bądź prostacki. Nieraz granica pomiędzy dobrym humorem a byciem chamskim może być naprawdę cienka. Dlatego trzeba na to uważać w publikacjach, w komunikacji. Zwłaszcza w social mediach, gdzie panuje lekkie rozluźnienie. Budowanie wizerunku to proces, w którym nierozważność może doprowadzić do tego, że cała konstrukcja rozsypie się jak domek z kart.

Jednak warto tutaj pamiętać prostą prawdę z bajki o Trzech Świnkach... To bardzo ważne z czego budujesz.

Trzymaj się zdrowo,
Cześć!🍀


Psssyt! Jeśli spodobał Ci się ten tekst, możesz docenić autorkę, stawiając jej napój bogów (zielony przycisk👇). Powiem Ci w tajemnicy, że ona naprawdę lubi kawę. Lubi też jak skrzynka zapełnia się ofertami współpracy: kontakt@monikapawelec.pl. 😉 Pracując z nią, wspierasz jej nieoczywistą codzienność ze stwardnieniem rozsianym. 

Wybrane dla Ciebie