TRYB JASNY/CIEMNY

Co najbardziej lubię w macierzyństwie?

Macierzyństwo jest niezwykłą przygodą, którą tak naprawdę nie sposób wytłumaczyć komuś, kto nie ma dzieci. Głównie z powodu różnic w doświadczeniach. Kiedyś wydawało mi się, że można wejść w czyjeś buty i wyobrazić sobie "jak to jest być w tym miejscu". Dzisiaj jestem pewna, że się nie da i jest to jedna z najfajniejszych rzeczy w życiu. A co ja najbardziej lubię w macierzyństwie?


Lubię czarować

Rzeczywistość rodzicielstwa bywa trudna. Niestety znam wielu rodziców, którzy stale narzekają na swoje dzieci. Czasami w obecności swoich własnych dzieci mówią rzeczy, których sami pewnie nie chcieliby nigdy usłyszeć od własnych rodziców. Myślę, że to taki miecz obosieczny. Uderza nie tylko w dziecko, ale też w rodzica, który narzeka. Drobnymi krokami zabija relację.

Moje czary polegają na tym, że kiedy mój Syn budzi mnie o piątej rano, naciągam sprane jeansy, robię śniadanie i idziemy na spacer w nasze ulubione miejsca. Mogłabym narzekać, że nie śpię o tej porze (a przecież potem muszę usiąść do pracy), ale gdyby nie on nie czułabym rześkiego zapachu nadchodzącego dnia. Nie widziałabym ludzi z sąsiedztwa, którzy dopiero budzą się do życia i nie przeżywałabym tylu przygód, ile przeżywam dzięki mojemu Synowi.

Lubię ruch

Nigdy nie lubiłam leżeć w miejscu. Zawsze denerwowała mnie bezczynność i nigdy nie potrafiłam ani lenić się w łóżku, ani chorować. Zawsze musiałam coś robić. Na szczęście mój Syn jest na tyle ciekawy świata i na tyle aktywny, że nie daje mi wejść w stan tej denerwującej nudy, w której masz ochotę coś zrobić, ale nie wiesz do końca na co się zdecydować. Mogłoby się wydawać, że taka ilość czasu na zastanowienia to przejaw komfortu. Moim zdaniem? Komfort to balansowanie w chaosie wielu zadań, które stawia przed nami życie. Święty spokój to stan zarezerwowany dla życia wiecznego i trochę nie warto się go domagać w życiu doczesnym, które ze swojej natury jest zmienne. Dlaczego? Bo tak można się nabawić nerwicy.

Lubię się uczyć

Uwielbiam wyzwania, które stawia przede mną moje Dziecko. Dzięki niemu robię rzeczy, których bez niego nigdy bym nie zrobiła. Odnajduję się w różnych sytuacjach, w których nie spodziewałam się nigdy znaleźć. Ale najbardziej lubię uczyć się jego, i tego skomplikowanego świata dziecięcych emocji i wyobrażeń. Traktuję to poważnie, nie ignoruję i staram się zrozumieć. Nie pomijam milczeniem. Uczę się jak być lepszym człowiekiem. Szanuję go za to kim jest i bardzo chcę go poznawać na każdym etapie jego życia. 

W macierzyństwie kocham najbardziej mojego Syna i wszystkie te rzeczy, które są nasze, a o których nie napisałam. Właśnie dlatego, że są nasze i na zawsze takie pozostaną.

Trzymajcie się... za ręce,

Cześć!

PODPIS


Jeśli chcesz być na bieżąco, zapisz się koniecznie na mój Newsletter!

Wybrane dla Ciebie