Zielony czwartek, różowy stres i tysiąc myśli na minutę – witaj w umyśle nadaktywnego 🧠✨
Po pierwsze: ta książka jest super. Tak, zaczynam klasykiem. Po drugie: nie każdemu się spodoba, bo nie każdy lubi, kiedy świat mu mówi: hej, jesteś inny. Po trzecie: właśnie dlatego powinien ją przeczytać każdy, kto podejrzewa u siebie coś więcej niż standardowy „napięty grafik” i „mam taki wrażliwy charakterek”.
Jeśli myślenie o czymś trwa u Ciebie dłużej niż samo robienie tego... to już coś znaczy 🌀
Witamy w świecie mentalnie nadaktywnych. Nie, to nie znaczy, że masz coś „nie tak z głową”.
Znaczy tylko, że Twój umysł działa jak otwarta przeglądarka z 274 zakładkami. I każda się sama odświeża.
Mózg nadaktywnego nie działa jak mózg „przeciętnego obywatela”.
Masz synestezję? Hej, czwartek jest zielony? Dźwięki mają smaki? Spoko.
Masz hiperestezję? Odbierasz świat tak intensywnie, że inni ludzie wydają się... trochę nieprzytomni? Witamy w klubie.
Tak, jesteś inny. I tak – to bywa trudne.
Nadaktywni mentalnie często czują się jak szczeniaki w świecie żółwi. Wszystko ich cieszy. Wszystko ich przytłacza. Wszystko jest „więcej”. Emocje, pomysły, pytania egzystencjalne przy porannej kawie.
Potrafisz wstać i w 3 sekundy mieć:
– pomysł na książkę,
– refleksję o śmiertelności,
– potrzebę dzwonienia do przyjaciółki,
– ochotę na kurs online o czymś, czego nie potrzebujesz.
I tak przy okazji robisz śniadanie. Dla rodziny. I kota. I myślisz o sensie życia.
Ale ta inność to nie wyrok. To supermoc 💥
Nadaktywni mentalnie mają zdolności. Często ukryte pod warstwą frustracji i niezrozumienia.
– Uczą się szybko, zwłaszcza jeśli coś ma kolor i kształt w ich głowie.
– Muszą tworzyć, żeby żyć.
– Bez inspiracji więdną jak rośliny w ikeowskiej doniczce.
Wyobraźnia jest ich kompasem, źródłem i narzędziem przetrwania.
I jeśli nauczą się używać jej świadomie – mogą zdziałać cuda. Dosłownie.
Autohipnoza? Kotwiczenie emocji?
To nie magia – to neurobiologia z nutką poetyki.
I działa. Na serio. (Ale będzie o tym osobny wpis – wiesz przecież, że Dżoana lubi zostawić cliffhanger).
Ta książka to mapa po umyśle, który nigdy nie śpi 🌌
Nie tylko warto ją przeczytać. Wypada ją przeczytać, jeśli:
– czujesz się „za dużo” i nie wiesz czemu,
– masz w otoczeniu kogoś, kto tak działa,
– chcesz lepiej rozumieć świat, w którym nie wszystko da się zmierzyć suwmiarką.
... I jeśli przy okazji chcesz, żeby Twoje dziecko też wiedziało, że inność to nie wada – tylko inny system operacyjny – podrzuć mu i sobie:
👉 „Czy moje plecy istnieją?” – bo filozofia i świadomość ciała zaczynają się wcześniej, niż sądzisz.
👉 „Moje marzenia spełniają się” – bo marzyć to jedno, ale uwierzyć, że można – to już wyższy level.
👉 „Quick & Easy Dessert Magic” – bo jak już się człowiek nasynestezytuje i nafilozofuje, to dobrze jest zjeść coś pysznego. Bez stresu. Bez spiny. Z miłości do prostoty i słodkości.
#DajęSłowo – umysł można ogarnąć. A potem można zrobić deser. Albo na odwrót.

