Dżoano, Twoje dziecko to nie mebel do szkoły – przestań je traktować jak wyposażenie sali lekcyjnej 🪑🧠
Szkoła mówi: „siądź prosto”. Rodzice mówią: „nie wierć się”. System mówi: „bądź grzeczny, czyli statyczny”. A ciało dziecka mówi: „Ej, halo! Ja tu jestem, ja coś czuję, ja chcę się ruszać!”
Dżoano, ciało dziecka to nie jest zawadzający dodatek w lekcyjnej sali
To, że ciało nie mieści się w ławce, nie znaczy, że coś jest z nim nie tak. To znaczy, że może ławek jest za mało, albo że są zrobione z myślą o fabryce, nie o człowieku.
Twoje dziecko nie jest tylko głową do ocen. Ono jest całością. I ta całość doświadcza świata przez:
– dotyk,
– ruch,
– smak kredki (tak, nawet tej fioletowej),
– turlanie się po podłodze w momencie największego patosu.
Kiedy dziecko czuje, to się uczy. A nie odwrotnie.
Zamiast pytać: „czy moje dziecko jest wystarczająco skupione?”, zapytaj:
„czy ono ma prawo czuć się sobą w tym ciele, tu i teraz?”
Nie każ mu się ciągle kontrolować. Dorośli też nie kontrolują ciała – tylko my udajemy, że tak. A dzieci? One jeszcze nie znają tej gry.
A jeśli chcesz o tym pogadać na serio – ale lekko
Jest książka, która udaje bajkę, ale rozwala system.
„Czy moje plecy istnieją?” – filozoficzna opowieść dla dzieci, która mówi, że ciało to nie przeszkoda, tylko portal.
#DajęSłowo, Dżoano – jeśli dasz swojemu dziecku prawo do czucia, ono nauczy się myśleć głębiej niż niejedna prezentacja PowerPoint.

