Dżoano, nie musisz tłumaczyć dziecku prawa przyciągania. Ono już w nie gra 🎈
Dżoano, Ty czytasz książki, oglądasz webinary, zastanawiasz się, czy Twoje myśli mają odpowiednią częstotliwość, a Twoje dziecko tymczasem mówi: „Będę miał różowego psa, który mówi i mieszka w pudełku po butach” – i po prostu… czeka. Bez wizualizacji. Bez dziennika. Bez warsztatów.
Bo dzieci nie manifestują. One po prostu wierzą.
Wspólne manifestowanie nie musi być jak kurs online z prowadzącym, któremu z uszu wystają kadzidła sznurkowe a z tyłka palo santo
Nie tłumacz dziecku, czym jest intencja.
Zaproś je do zabawy.
Zróbcie rysunek marzenia.
Zróbcie list do Wszechświata – z błędami ortograficznymi, naklejkami i brokatem.
Niech to nie będzie „ćwiczenie rozwojowe”. Niech to będzie śmiech, zabawa i radość.
Bo Wszechświat nie czyta tylko eleganckich kaligrafii. On czyta emocje. I dzieci mają ich pełne kieszenie.
Ty też możesz się nauczyć – nie z wykładu, ale z książki dla dzieci
Serio. Weź książkę, która niby jest dla dzieci, ale działa też na dorosłych, co się trochę pogubili w zbyt wielu afirmacjach.
„Moje marzenia spełniają się” – poradnik pozytywnego myślenia dla dzieci, który pozwala manifestować bez ciśnienia, ale z efektem.
Bo nie chodzi o to, żeby wszystko było logiczne.
Chodzi o to, żeby coś się poruszyło.
#DajęSłowo, Dżoano – Twoje dziecko nie potrzebuje kursu manifestacji. Potrzebuje tylko Ciebie, która nie powie, że to głupie.