Życie z chorobą, dlaczego tak mnie tutaj mało ostatnio i... 🐝 Co tam słychać?☃️
Ostatnio wpisy blogowe ukazują się rzadziej, więc dzisiaj mały update. Na temat tego, co się dzieje, czy blogowanie mi się znudziło? I jak to jest przyjaźnić się z chorobą, która czasem o sobie przypomina...
Strefa widzialna i niewidzialna
Jako copywriterka pracuję w strefie widzialnej i w strefie niewidzialnej. Ta pierwsza to blog, Linkedin, na którym jestem ostatnio bardzo często i można mnie tam spotkać na żywo, więc jeśli masz ochotę, to zapraszam. Nie musimy się znać osobiście, żebym przyjęła Twoje zaproszenie do sieci.
Strefa niewidzialna to moja praca dla Klientów i backstage wszystkich wpisów, treści i publikacji, a dodatkowo projekt, nad którym pracuję, a który wymaga ode mnie uwagi i zaangażowania, a przede wszystkim czasu, bo tutaj nic się przyspieszyć nie da.
Przewrót kopernikański w życiu
W życiu prywatnym przeżywam przewrót kopernikański, który sprawia, że musimy na nowo ustawić się do naszego rodzinnego planu i znaleźć równowagę na licznych pochyłościach, i chociaż jest to coś, do czego powinnam być przyzwyczajona, bo robimy to, co jakiś czas, kiedy zajdzie potrzeba — to teraz rzeczywiście jestem trochę przetrącona obowiązkami i chorobą.
Większość czasu spędzam w sferze niewidzialnej, przy realizacji zleceń dla moich Klientów, pracy nad projektem i przy backstage'u do treści, które widzicie na LinkedIn lub tutaj. A dodatkowo... w sobotę przypomniałam sobie, że hej, jestem chora... Do tego edukacja domowa, potrzeby dziecięcia i żonglerka życiem w sposób nieraz absurdalny, ale przynoszący zaskakująco dobre efekty.
Przyjaźń z chorobą
Nie wchodzę w życiu w tryb walki, bo w moim odczuciu to najniższy z możliwych trybów, który tak na dłuższą metę niczego dobrego nie przynosi. I chociaż rzeczywiście w ostatnim czasie czułam się dobrze, to przyznaję, że mniej się oszczędzałam, przez co choroba przypomniała o sobie w sobotę. Tym razem jednak nie z powodu stresu, ale z powodu dobrych emocji... A przy stwardnieniu rozsianym do przegrzania, czy to pozytywnego, czy negatywnego lepiej nie doprowadzać... A ja, kiedy jestem zainspirowana, twórcza — to jestem stale nagrzana. I pewnie byłoby OK, gdyby nie doszło do tego przemęczenie.
Także nie ukrywam, że przyjaźń z chorobą to czasami prawdziwe coco jambo, które jednak staje się okazją do lepszego poznania siebie i własnego organizmu. Niemniej cieszę się, że nie skończyło się na SOR, bo było naprawdę blisko, a w każdym razie uruchomiły się wszystkie moje lęki i wspomnienia o styczniowym rzucie i przyznaję, że niekoniecznie chciałabym kończyć rok w taki sposób, w jaki go zaczęłam...
Czy znudziło Ci się blogowanie?
Nie, oczywiście, że mi się nie znudziło i chcę to robić dalej, tęsknię za blogowaniem w sposób regularny. Mam nadzieję, że do nowego roku uda mi się zbudować jakieś swoje nowe ramy, w szacunku do pracy, choroby i życia, tak żeby wszystko miało swoje ręce i nogi.
Natomiast w ostatnim czasie, rzeczywiście blog trochę cierpi, ponieważ życie, podobnie jak praca ucierpieć nie może i zwyczajnie, gdzieś czegoś musi być mniej, żeby gdzieś indziej mogło być więcej. Daj mi jeszcze trochę czasu na rozplanowanie wszystkiego, jak należy. A jeśli szukasz copywritera, to na mailu jestem cały czas i prężnie działam, pracuję. A jeśli chcesz mnie spotkać bardziej na żywo w przestrzeni internetowej, to zapraszam na LinkedIn.
Trzymaj się zdrowo🍀
Cześć!
Psssyt! Jeśli spodobał Ci się ten tekst, możesz docenić autorkę, stawiając jej napój bogów (zielony przycisk👇). Powiem Ci w tajemnicy, że ona naprawdę lubi kawę. Lubi też jak skrzynka zapełnia się ofertami współpracy: kontakt@monikapawelec.pl. 😉 Pracując z nią, wspierasz jej nieoczywistą codzienność ze stwardnieniem rozsianym. ☕