TRYB JASNY/CIEMNY

Nie nauczy się wstawać rano!! 😲 Dziwne stereotypy wokół edukacji domowej.

Nie nauczy się wstawać rano - przyznam, że to najdziwniejszy argument przeciwko edukacji domowej, który usłyszałam. Spotkałam się z nim dwukrotnie, najpierw padł z ust mojej koleżanki. Później przeczytałam go na blogu innej mamy edukującej domowo. W dzisiejszym wpisie przytoczę Wam kilka kwiatków...


Nie nauczy się wstawać rano

To prawda, że chodzenie do przedszkola uczy dyscypliny i codziennej rutyny. Jednak, jak wszystko ma to zapewne swoje plusy i minusy. Argument o porannym wstawaniu obala całkowicie moja codzienność, ponieważ nasze Dziecko budzi się o 5:30 i wielokrotnie jest zaskoczone, że jeszcze nie ma śniadania.

Bardzo często jest tak, że po 10:00 rano jesteśmy już po przygodach, wycieczkach i zasiadamy do drugiego śniadania. Edukacja domowa nie jest synonimem spania do południa i problemów z organizacją dnia. Zwykle znajduje się ona na przeciwnym biegunie. 

Będzie wycofanym, dziwnym człowiekiem

Zazwyczaj takie obawy mają osoby starsze, dla których jedynym NORMALNYM (nie lubię tego słowa) rozwiązaniem jest stacjonarna nauka w szkole. Często wydaje im się, że edukacja domowa to synonim wycofania i dziwactwa. 

Jak na razie nie zauważam, żeby miało to swoje odzwierciedlenie w rzeczywistości. Nasz Syn łatwo nawiązuje relacje i zwykle jest inicjatorem pierwszego kroku. Nie ma także problemu np. w bibliotece, aby zapytać obcą panią bibliotekarkę o dostępność jakiejś książki. Czy to objaw wycofania? 

To bez sensu, przecież nie umiesz wszystkiego

Nikt nie umie wszystkiego. Badabum tsyyyy! W edukacji domowej wcale nie wymaga się od rodzica, żeby był studnią wszechwiedzy. Po jego stronie leży świadome kierowanie rozwojem dziecka, dostarczanie narzędzi edukacyjnych, pomoc i wsparcie w realizacji zadań - ale to też nie oznacza, że trzeba umieć wszystko na każdy temat.

Rodzice w edukacji domowej, tak samo jak wszyscy inni rodzice, mogą korzystać z usług różnych edukatorów. Co więcej, wiedza bardzo często leży na ulicy i wystarczy ją podnieść. Nie musi się to wiązać z ogromnymi wydatkami. Wystarczy trochę poszukać, aby znaleźć bogatą ofertę zajęć edukacyjnych, które albo kosztują bardzo niewiele, albo są bezpłatne.

Edukacja domowa to rozwiązanie dla bogatych

Nie zgadzam się z tym, choć nie dziwię się istnieniu tego stereotypu. Rzeczywiście w wielu przypadkach jest to po prostu biznes. Co to znaczy? Jeśli za zestaw składający się z 3 klocków płacisz 100 zł... To rzeczywiście edukacja domowa wydaje się fancy rozwiązaniem dla tych, którzy znaleźli na końcu tęczy skrzata z garnkiem pełnym złota.

Osobiście należę do rodziców, którzy dość przedsiębiorczo podchodzą do życia. Jeśli nawet mnie na coś stać, to nie znaczy, że to kupię tylko dlatego, że TEORETYCZNIE mogę. Bardziej stawiam na znajdowanie okazji, czasem kupuję rzeczy z drugiej ręki i przede wszystkim stawiam na SAMODZIELNE wykonywanie wielu pomocy naukowych. A kiedy nie mam na to czasu, po prostu odkupuję materiały od rodziców i edukatorów, którym już się nie przydadzą. Mam też w domu drukarkę i laminator, co w zdecydowanej większości wystarczy, aby przygotować potrzebne materiały. 

Nie wychoruje się na szkolne choroby

Och, nie! Ten argument obala ospa z początku września, na którą zachorował nasz Syn. A przecież nie chodzi do przedszkola, ani szkoły?! Jak to możliwe?! Co więcej, nie była to pierwsza choroba z tych "szkolnych", a jednak wydarzyła się poza murami placówek. Chorowanie na ospę w wieku trzech lat też nie jest czymś turbo powszechnym, zauważcie, że przeważnie statystyki ospy są największe w szkołach podstawowych. 

Edukacja domowa to nie terroryzm i nie ma nic wspólnego z zamykaniem dziecka w piwnicy, czy zabranianiem kontaktu z rówieśnikami. To świadome, odpowiedzialne kierowanie rozwojem dziecka i wspieranie go w rozwijaniu swoich pasji oraz w pokonywaniu trudności. Na co dzień generuje bardzo dużo uśmiechu i radości, kształtuje też pozytywne relacje z bliskimi.

Przy okazji...

Zapraszam Was na Instagram Kasi Konieczny. Zakochałam się w jej serii dotyczącej argumentów przeciwko edukacji domowej. Teksty są świetnie napisane, a argumenty w dużej mierze obrazują to, z czym sama się czasami spotykam. 

Nie jest to żaden wpis sponsorowany, po prostu chętnie dzielę się tym, co uważam za wartościowe. U Kasi znajdziecie wiele przydatnych informacji dotyczących edukacji domowej i tego, jak wygląda ona w praktyce. Kasia jest też autorką książki "Czasoprzestrzenie. Jak uczyć historii i przyrody", do której zakupu sama się też przymierzam. 

To nie koniec!

Jak się pewnie domyślacie, jeszcze wiele razy napiszę Wam o edukacji domowej. Mam w planach wpis dotyczący MOJEJ edukacji domowej i podzielenia się z Wami doświadczeniami z perspektywy osoby, która sama przechodziła ten proces na późniejszym etapie edukacji. Nie wspominałam o tym nigdy dotąd, dlatego myślę, że taki wpis mógłby być dla Was ciekawy. 

Trzymajcie się zdrowo. 🍀

Cześć!

Wybrane dla Ciebie