TRYB JASNY/CIEMNY

Spotkania z ludźmi bez dzieci. Czy ma to sens?

Relacje z ludźmi, którzy nie mają dzieci zazwyczaj zmieniają się, jeśli Ty jesteś już w tej sytuacji, że masz dziecko i rodzinę. Chociaż nie powiem, bo np. mam też młodszych znajomych, którzy są w związkach i chociaż dzieci im jeszcze nie w głowie, to poziom otwartości i sympatyczności, wyrozumiałości mają na tyle wysoki, że dobrze spędza się nam wspólny czas pomimo różnic.

Wciąż jest spoko

Wszystko zależy tak naprawdę od tego, jak nasi znajomi zgrywają się z naszym dzieckiem. To, czy ktoś lubi dzieci i odnajduje się z naszym dzieckiem, ma ogromne znaczenie dla relacji naszych ze znajomymi. Dlaczego? Bo jak ktoś przychodzi nas odwiedzić, to w dużej mierze przychodzi odwiedzić nasze dziecko.

Osobiście jestem raczej wyluzowana, w ogóle nie widzę siebie w roli matki mówiącej: Maksymilian sprawdź, czy Cię nie ma w pokoju bo teraz mamy gości. Dla mnie logicznym jest, że nasza trójka tworzy rodzinę, drużynę a zatem jak ktoś do nas przychodzi, przychodzi do nas wszystkich. A przynajmniej jest tak, dopóki dziecko nie osiągnie pewnego wieku i samo nie wyrwie się w stronę własnych spraw i znajomych.

Kiedy nie jest spoko

Kiedy Twoje dziecko ewidentnie ma swoje potrzeby a Twój bezdzietny znajomy przyjeżdża na cały dzień, pomimo tego, że umawiałaś się na piętnastą. Raz dopuściłam do takiej sytuacji i drugi raz już do tego nie dopuszczę. Przez brak zrozumienia, dla wszystkich była to bardzo nieudana i męcząca wizyta.

Nie jest spoko spoko kiedy opowiadasz bezdzietnym znajomym, że dawno nie spałaś a w odpowiedzi słyszysz: Świetnie Cię rozumiem, bo od miesiąca mam psa.I tu się pojawia dysonans. Ja nie wiem co mam powiedzieć, a ktoś jest święcie przekonany, że żyjemy w takich samych światach. Najlepiej jest zmienić temat w takiej sytuacji, bo też trudno winić osoby bezdzietne za to, że nie wiedzą z czym to się je.

Zmieniają się tematy

Jeśli ktoś chce cały dzień rozmawiać ze mną o tym, co powiedział ktoś tam i co ten ktoś miał na myśli, to już trochę za późno na te rozmowy. Mamy mają trochę inne priorytety. Dlatego całodzienne słuchanie o rozważaniach, które dałoby się zamknąć w dwóch zdaniach, po prostu nie wchodzi w grę. I jeśli ktoś przychodzi na cały dzień opowiedzieć o tym jaka Baśka z pracy jest głupia bo coś tam… no to… no… sami wiecie. Wszystko zależy na czym się dotychczas zasadzały te relacje i czy kryje się za nimi coś więcej, niż zwykła rozmowa będąca wymianą informacji.

To jak to u nas wygląda? 

Różnie. Ale mój Syn ma swoją ulubioną ciocię spośród bezdzietnych. Szczególnie lubi ciocię Marzenę, do której od razu wskakuje na ręce jak tylko przekroczy próg naszego domu. Niewiele czasu potrzebował też żeby rozkręcić wspólną zabawę z Ciocią i jej chłopakiem. Jak łatwo się domyślić u nas spotkania ze znajomymi przenoszą się do dziecięcego pokoju i jest to zupełnie normalne. Nie każdy to lubi, nie każdy uważa, że tak powinno być. Też to rozumiem i szanuję, ale u nas jest właśnie tak i ktoś przychodząc do nas po prostu musi się z tym liczyć.


Trzymajcie się ciepło i przytulnie,
Ahoj!

PODPIS



Jeśli chcesz być na bieżąco, zapisz się koniecznie na mój Newsletter!

Wybrane dla Ciebie